Mój NIEperfekcyjnny facebook

poniedziałek, 30 października 2017

Boli mnie wąski światopogląd ludzi.

Dzień dobry w ten cudowny poniedziałek, wita Was niewyspana 23latka, która w końcu wyturlała się z zalążków depresji.

Ciekawe, na jak długo. :)


Jedna z bliskich mi osób podlinkowała mi dziś post, który znajduje się na grupie jednego z Youtuberów.
Najbardziej banalny bait na świecie, czyli, UWAGA...
UDOWODNIJ MI, ŻE TEN TWÓJ BÓG ISTNIEJE, HEHEHE.
Kocham to.

Za każdym razem widząc taki wpis gdziekolwiek, 3 razy zastanawiam się, czy wejść w komentarze.
Autentycznie boję się, że katole porażą mnie swoją głupotą po raz setny.
Żeby była jasność-jest różnica między katolem, a katolikiem.
I o ile do tych drugich nic nie mam, bo naprawdę, nie moja sprawa, na co wydajesz pieniądze, w co wierzysz, a w co nie...
ALE jeśli ktoś próbuje wcisnąć mi do gardła cokolwiek, ja tego nie przełknę, tylko zwymiotuję.
Tak jest też ze zmuszaniem do wiary w Boga, bez podania jakichkolwiek LOGICZNYCH argumentów.
Niektóre komentarze to złoto, musiałam kilka razy do nich wrócić, żeby upewnić się, że ktoś naprawdę wierzy w to, co mówi.
Uwaga, może zaboleć osoby trzeźwo myślące.

"Biblia jest dowodem na istnienie Boga!!!"
a książki J.K. Rowling dowodem na istnienie Harrego Pottera, tak? :)

"Jezus istniał, to potwierdzone naukowo, a Bóg jest w 3 osobach, ojciec, syn i duch święty, czyli bóg też istnieje!!"
CO TO KURWA JEST. Chciałam się odnieść, ale ręce mi opadły.

Mój światopogląd niejako poszerzył się kilka lat temu.
Wcześniej po prostu nie udzielałam się, nie interesował mnie ten temat.
Im starsza jestem, tym więcej widzę.
Więcej rzeczy mnie boli, więcej rozumiem, także chyba dojrzewanie psychiczne w moim przypadku idzie dobrze. 
Chyba.
Ale za cholerę nie mogę zrozumieć, co kieruje tymi ludźmi. 
Dlaczego nie chcą przyjąć do wiadomości tego, że ktoś MA PRAWO nie wierzyć w to, co oni.
Jesteśmy wychowani w takim, a nie innym państwie, gdzie religia jest trochę gloryfikowana.
Ale czy to oznacza, że trzeba być tępo zapatrzonym w to, co jest nam siłą rzeczy wpajane od dziecka?
Tak się kłócicie o wolność słowa, o prawo wyboru, 
takie robicie awantury, że ktoś wam broni mieć własne zdanie, 
a gdy spotkacie osobę, która korzysta z prawa do wyrażania swojej opinii, 
palicie ją na mentalnym stosie dla "tych gorszych".
Czy ta wiara nie powinna uczyć miłości do drugiego człowieka, jaki by on nie był?
Czy przejawem tej miłości są księża-pedofile, których tak zawzięcie bronicie?

Obiecałam sobie, że moje dziecko, o ile pojawi się kiedyś na świecie, nie będzie skierowane na myślenie w kierunku jednej wiary.
Chcę dać mu wolny wybór, 
chcę, żeby ten mały człowiek poznał jak najwięcej religii, 
chcę, żeby znał nie tylko plusy, ale i rzeczy okropne, które robi się "w imię wiary i dla Boga", 
wtedy niech podejmuje wybór, czy chce wierzyć, czy nie.
I o ile jego wybór nie będzie go ranił i nie będzie zmuszał go do czynienia krzywdy drugiej osobie, ja się nie wtrącam.

Nie obwiniam Boga za swoje porażki, nie dziękuję mu za sukcesy.
Sama zapracowałam na jedno, jak i na drugie.
Wierzę w ludzi. Wierzę w ich dobro, w ich otwarte umysły.
To jest moja wiara, na niej polegam przez większość życia.
I żyję. 
Jeszcze nie spłonęłam na stosie. ;) 




2 komentarze:

  1. Każdy ma prawo wierzyć w co chce i bardzo dobrze, że wychowasz dziecko tak, żeby miało własny wybór a nie narzucony z góry :)
    Mój blog

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja wierzę w Boga. Osobiście mam gdzieś kto w co wierzy. Nie narzucam swojej wiary, przekonań innym, dlatego wkurza mnie jak np. świadkowie jehowy zaczepiają mnie i próbują mi wciskać swoje poglądy. Ja nikomu nie wciskam swoich.

    OdpowiedzUsuń

Pracując w handlu...

Witam po turbodługiej przerwie, dobry wieczór, bądź dzień dobry, w zależności, kiedy będziesz czytać ten wpis. ;) Prawie 4 lata "s...